Żegnamy niestety powoli sezon wakacyjny i będziemy wkraczać w bardzo zdradliwy okres, jakim jest początek jesieni. To właśnie w tym czasie wielu z nas zapada na pierwszy kaszel i czuje się lekko nieswojo. Staramy się co prawda zapobiegać chorobie, lecz niestety jesteśmy czasem na starcie na straconej pozycji. Każdy wie jakie są objawy grypy i jak to wszystko się zaczyna. Na początku czujemy niestety lekkie łamanie w kościach i to dziwne uczucie w zębach, tak jakby nas ktoś po nich łaskotał. W takim momencie wielu z Was zwraca pewnie baczniej uwagę na wszelkiego rodzaju reklamy, które jakby spadły nam z nieba i chciały podać rękę różnymi sposobami, ukrywającymi się pod nazwami wymyślnych leków. Jednakże lata temu, gdy na świecie żyły nasze babcie i nasi dziadkowie, nie mieli oni aptek i tak rozwiniętej farmaceutyki, nie było też na to prawie nikogo stać. Co więc robiono, by zapobiec chorobie i wzmocnić się przed atakującym nas wirusem? Najlepsze były wtedy, tak jak i według mnie teraz tak zwane domowe sposoby. Babcia brała szklankę mleka, wrzucała do niej pogniecione kilka ząbków czosnku, do tego dawała własnej produkcji miodu i na lekko kwaśną nutę wciskała troszkę cytryny. Wiele osób mówi, że po czosnku jest nieświeży zapach z ust, że piecze w przełyk i tłumaczy się, oraz broni przed jego spożyciem, lecz moim zdaniem jest to wielki błąd, ponieważ ten naturalny antybiotyk jest w stanie zdziałać cuda i postawić na nogi nawet ze sporej gorączki i choroby. Gdy oglądam ze znajomymi telewizję i widzę wszechobecne na każdym kroku reklamy leków, to ogarnia mnie głośny śmiech, gdyż jest to dla mnie zbędny wydatek pieniędzy i sądzę, że gdyby ludzie bardziej ufali naturze i temu, ja wiele dóbr nam daje, a nie wydawali w ciemno pieniędzy wierząc reklamie, to bylibyśmy dużo bardziej zdrowym i szczęśliwym społeczeństwem, które to zapada na różne choroby dużo rzadziej, niż teraz i potrafi się przed nimi skutecznie bronić. W końcu nasze babcie, czy szamani tysiące lat temu wiedzieli, jak zapobiegać chorobom i potrafią to robić do teraz. Katar, grypa, ból gardła, angina, to nic dla medycyny z przed lat. Oglądałem niedawno dokument, który powstał w dżungli i byłem w głębokim szoku, jak Ci ludzie, którzy żyją przecież w niesamowitej nędzy i biedzie, potrafią sobie wyłącznie z pomocą natury radzić prawie z każdą chorobą. Na wszystko mieli jakiś sposób i gdy tylko coś komuś dolegało i choroba zaczynała się rozwijać, wódź plemienia brał do miski odpowiednie zioła, mieszał je z wodą, z innymi ziołami, później podgrzewał i podawał chorej osobie. Po godzinie ten człowiek zachowywał się jak nowo narodzony i to pokazało mi, że farmaceutyki nie są jedynym rozwiązaniem, gdy dopada nas gorszy czas pod kątem zdrowia. Reasumując więc, to w moim odczuciu starajmy się zapobiegać początkowym objawom choroby w sposób naturalny i nie udajmy się od razu do apteki. Jak wiadomo leki są potrzebne i nie wszystkie dolegliwości jesteśmy w stanie wyleczyć naturą, ale postarajmy się chociaż czasem.